Muszę zacząć od spowiedzi. Do niedawna niewiele myślałem o tym, skąd pochodzi moje jedzenie. W ciągu ostatnich sześciu lat mój narzeczony i ja na zmianę zostaliśmy studentami, kończąc doktorat i kończąc studia podyplomowe w Kościerzynie. Myślałem tylko o jedzeniu, które spożywaliśmy, jeśli było ono stosunkowo pożywne i mieściło się w naszym bardzo napiętym budżecie. Teraz, gdy oboje pracujemy i możemy pozwolić sobie na Kościerzyna wczasy staramy się poświęcić trochę więcej uwagi i dochodów naszym posiłkom. Od niedawna staram się włożyć więcej wysiłku w jedzenie lepszej jakości i lepszych produktów – a tego nauczyła mnie zeszłoroczna wizyta w mieście Kościerzyna wczasy.
Ale człowieku, to czasami trudne. Utknąłem w rutynie, w której co weekend odwiedzałem ten sam duży sklep spożywczy i nigdy nie wyruszyłem z naw bocznych. Postanowiłem więc zmusić się do jedzenia i robienia zakupów tylko przez tydzień, aby wydostać się z mojej strefy komfortu i odkrywać niesamowite jedzenie i produkować tuż za progiem.
Przed rozpoczęciem naszej diety musiałem przypomnieć sobie menu jakie serwowali na Kościerzyna wczasy i ustalić pewne podstawowe zasady żywienia. Po pierwsze, nie stawiałem sobie tego wyzwania, więc mogłem być marnotrawny, więc przedmioty, które były już w mojej lodówce lub w mojej spiżarni, były uczciwą grą. Ale każda nowa żywność, którą kupiłem w tym tygodniu z agroturystyki kaszubskiej, pochodziłaby z małych, lokalnych firm, a wszelkie produkty byłyby uprawiane lokalnie w okolicy Kościerzyny – co oznacza, że uprawia się je w mojej rodzinnej prowincji na pomorzu. Również kawa nadal miała się wydarzyć. Jestem zaangażowany w lokalne działania, ale muszę przetrwać tydzień by później znów wyjechać na Kościerzyna wczasy i poznać te lokalne przysmaki.